czwartek, 16 kwietnia 2015

Zaczynam...

Cześć,
dziwne uczucie... niby piszę bloga, choć mam świadomość, że nikt tego nie przeczyta.. przecież to pierwszy wpis, a potem to już nie będzie to samo...
A zatem...
Niech to będzie pamiętnik zdarzeń przeszłych i mam nadzieję przyszłych. Niech to będzie wentyl dla uczuć, emocji, przeżyć, myśli i nastrojów. Taka dodatkowa terapia.
Ok.
To jak dzisiaj się czuję ? Obudziłam się rano, niestety nie pamiętając snu, a musiał być intensywny w odczuciach, bo zostałam ze zdaniem, które kiedyś usłyszałam od Maćka, po moim ustawieniu. To zdanie przysłało do mnie smutek, łzy i taki rodzaj niemocy, która sprawia, że jest ci zwyczajnie przykro.
"pewnie w życiu nie mogłaś zbyt wiele zrobić dla siebie" - powiedział Maciej ściskając mnie mocno..

Naga prawda, a świadomość tej prawdy po tylu latach jest uderzająca i niezwykle smutna. Idąc do łazienki dziś rano, robię sobie krótki rachunek z życia i cóż ... jest w tym zdaniu sporo prawdy.
Staram się z całych sił robiąc różne rzeczy, będąc w ciągłej terapii ...i chyba doszłam do momentu, w którym mam już wszystkiego dość, tak właśnie tak, jak obrażona mała dziewczynka, ta mała osamotniona Kamilka.
Dlaczego to co robię, wciąż nie działa tak jakbym sobie tego życzyła ?? Dlaczego jest mi tak trudno osiągnąć to czego chcę, to co pragnę z całych sił ? czy robię coś nie tak? czy może dzisiejszy nastrój jest po prostu kolejnym "dołkiem" albo "dołem" do którego wpadłam i znów będę musiała poskładać siebie, żeby żyć dalej....
Ale jakie jest to moje życie, o które wciąż walczę, żeby przetrwać i cokolwiek przeżyć?? bo w życiu chodzi o to żeby żyć, przeżywać sytuacje, odnajdywać swoje pragnienia, swoje namiętności, swoje marzenia i je potem realizować, spełniać siebie.
Tak, odnaleźć siebie w pełni, w całości, z mocą realizować to co w duszy mi gra, to co serce mi podpowiada, tak TO jest TO.
Niby proste, wszędzie o tym piszą, prawda?? no dobrze ale jak TO odnaleźć w sobie ??
Skoro nie wiadomo jak tego szukać, skoro bagaż życiowych doświadczeń jest pełen cierpienia, goryczy, skoro wstając rano chce się tylko płakać z bólu.
To prawda, nie zawsze jest tak źle, ale to wcale nie przybliża mnie do celu, a droga wydaje się nie do przebycia, nie do okiełznania... a czas tyka, tyk tyk.

Znów mnie pilnują, nie pozwalają bym za długo przebywała w dole.  Mam swoich ochroniarzy, i to jakich!! Anioły, Archanioły, to one przy mnie były gdy chciałam odebrać sobie prawo do życia.
Nikogo innego nie było....
Nie raz podnosiły moje obolałe ciało, duszę i serce z podłogi, z wielkich kraterów beznadziei i niemocy.
I dziś znów tu są, bo piszę, może też dla siebie ? może dla kogoś w internecie, żeby wiedział, że nie jest sam.
Piszę.